3 tys. zł za zabicie niedźwiadka

Trójka turystów jest winna zabicia niedźwiadka w Tatrach - uznał w środę zakopiański sąd. I skazał ich na oddawanie 15 procent zarobków. Główny sprawca ma to robić przez osiem miesięcy, pozostała dwójka o połowę krócej. Tatrzański Park Narodowy nie będzie się odwoływać od wyroku.

Sędzia Marek Marchalewicz stwierdził, że największą winę ponosi Michał J., który namawiał pozostałą dwójkę turystów do utopienia niedźwiadka. Dlatego ukarał go najsurowiej - na osiem miesięcy ograniczenia wolności, które ma polegać na oddawaniu przez skazanego przez ten czas 15 procent swoich poborów. Michał J. ma także wpłacić nawiązkę w wysokości 800 zł na rzecz TPN. Pozostała dwójka, Jolanta J. i Daniel Sz. - także otrzymała karę ograniczenia wolności - ale na okres 4 miesięcy (przez ten czas także mają oddawać 15 procent swoich zarobków) - mają również wpłacić nawiązki na rzecz TPN po 500 zł.

Skazani mieszkają w Lubawie i jej okolicach (woj. warmińsko-mazurskie). Wszyscy pracują w tamtejszych zakładach meblarskich. Każdy z nich zarabia nie więcej niż 2000 zł na rękę. Wynika z tego, że zabicie niedźwiadka będzie kosztowało Michała J. około 3 tys. zł, a pozostałą dwójkę - mniej niż po 2 tys. zł.

Prokurator żądał surowszej kary dla oskarżonych. Od 6 do 8 miesięcy kary więzienia w zawieszeniu na trzy lata, od 1500 do 1600 zł grzywny i nawiązki po 500 zł na rzecz TPN.

- Nie wiem jeszcze, czy będę odwoływał się od wyroku. Pierwsze muszę zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem wyroku - oświadczył w środę prokurator Marcin Skowronek. Podobne stanowisko przyjęła po ogłoszeniu wyroku obrona oskarżonych, która wnioskowała o umorzenie sprawy.

Zadowolona z wyroku jest za to dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego, która - jako oskarżyciel posiłkowy - sama wnioskowała, by nie skazywać turystów na kary więzienia, nawet w zawieszeniu, ale na ograniczenie wolności w postaci prac społecznych na rzecz TPN. - Najważniejsze, że turyści zostali w ogóle skazani i uznani winnymi zabicia niedźwiadka. To czytelny sygnał dla wszystkich wybierających się w Tatry, że człowiek jest w nich gościem, a zwierzęta gospodarzem - komentował wyrok po wyjściu z sali rozpraw Paweł Skawiński, dyrektor TPN. - Wprawdzie sąd nie skazał ich, tak jak chcieliśmy, na prace społeczne w parku, a na kary finansowe, ale nie będziemy się odwoływać od tego postanowienia.

Sędzia Marek Marchalewicz uznał, że prace społeczne w Tatrach byłyby dla skazanych zbyt uciążliwe. Mieszkają bowiem na drugim końcu Polski. W dodatku, żeby przyjechać w góry, musieliby przerywać swoje prace zarobkowe.

- Oskarżeni mogli się czuć zagrożeni zachowaniem dzikiego niedźwiadka. Działali w stanie wyższej konieczności, obawiając się o swoje zdrowie i życie, ale przekroczyli granice koniecznego działania w swojej obronie. Broniąc się, nie musieli zabijać niedźwiadka - argumentował w uzasadnieniu wyroku sędzia Marek Marchalewicz.

Trójka turystów utopiła niedźwiadka w tatrzańskim potoku podczas październikowej wycieczki, na szlaku pomiędzy Doliną Kościeliską i Doliną Chochołowską. Podczas rozprawy twierdzili, że niedźwiedź ich zaatakował i nie mieli innego wyjścia, jak go zabić.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.